Polub na facebook'u

sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!/ Happy Easter!



Najlepsze są najprostsze życzenia: Wesołych 
Świąt!

The simpler the better: Happy Easter!






  • koszyk to jedna z pierwszych miniaturek jakie wykonałam (widać;),
  • jajka z modeliny,
  • baranek znaleziony w sklepie papierniczym,
  • obrus- papierowa serwetka,
  • kwiaty z ogródka,



  • basket is one of the first miniatures I made (it is visible;)
  • eggs are made of polimer clay,
  • lamb was found in the craft store,
  • tablecloth is a paper napkin,
  • flowers are from my garden,

***

Przy okazji przepraszam za milczenie. Dużo się działo w moim życiu zawodowym. Muszę też dodać, że po drodze zjeździliśmy Sri Lankę z plecakami. Ale o tym następnym razem;).

By the way sorry for the silence. A lot has happened in my professional life. Also I have to say that we have traveled with backpacks in Sri Lanka. But this is a story for another post;).

niedziela, 5 stycznia 2014

Nowy Rok- nowe smaki/ New Year- new spices



Niepostrzeżenie przyszedł rok 2014. Przejście ze starego do nowego jest tak naprawdę umowne, ale skłania do podsumowań. Nie jesteśmy może aż tak aktywni miniaturkowo jak prawdziwi miniaturkowi-szaleńcy. Mimo to znaleźliśmy już chyba własne miejsce w tym świecie, który nie jest wcale takie mały ;). Mnóstwo radości sprawiła nam pierwsza rozdawajka. Cóż istnieje duża szansa, że za "kredensikiem babuni" i my polecimy do Izraela odwiedzić Drorę (planujemy wolontariat w Jerozolimie w wakacje).




Unnoticeably new year 2014 has come. The transition from the old to the new is rather symbollic, but made us think. We are not as active as all those miniature-lovers, but  I believe that we've found our place in this world of enthusiats which is in fact quite big ;). We had lots of fun with our first giveaway. Well, there is a good chance that  we'll fly to Israel to visit Drora, just as our "grandma's dresser" (we are planning to volunteer in Jerusalem during holidays).




Tym razem skleciłam szafeczkę na przyprawy. Wykorzystałam:

  • sklejkę,
  • fornir (do oklejenia półeczki),
  • ramki do scrapbookingu,
  • drut (na wieszaki),
  • ażurowe elementy do tworzenia biżuterii (również na wieszaki),
  • farbę w sprayu.



This time I made cabinet for spices. I used :


  • plywood,
  • wood veener,
  • wire (to construct hangers),
  •  elements to create jewelry (as well for hangers),
  • spray paint.




  • ***
    Wam i sobie życzę aby ten nowy rok nie był w żadnym wypadku nijaki, nawet jesli miałoby to oznaczać, że oprócz słodyczy przydarzy się gorzka nutka...
     
    I wish you (and also myself) that this new year is not going to be indistinct. Even if it meant that in addition to sweets a hint of bitterness will be perceptible ...



    czwartek, 5 grudnia 2013

    ...and the winner is

    Właśnie dokonałam losowania magiczną, internetową maszyną ;). Z przyjemnością chcę ogłosić, że zwycięzcą jest Drora minimundo. Mam nadzieję, że kredens się spodoba. Proszę wyślij mi swój adres na e-mail: barbara.rybaa@gmail.com.

    I've just used a magic, drawing web machine;). With pleasure I want to announce that the winner is Drora minimundo. I hope you are going to like grandma's dresser. Please send me your  address to my e-mail account: barbara.rybaa @ gmail.com.

    Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w rozdawajce. Dzięki temu odwiedziłam wiele interesujących blogów, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia.  Obserwuję już chyba z milion stron:D.     

     By the way, I would like to thank  everyone who took part in our giveaway. As a result, I visited many interesting blogs, that I didn't even realize existed. Now I am a follower of probably million pages: D.

    Ahora mi blog tiene muchos observadores hispanohablantes. Muchas gracias! Yo estudio espanol y me he enamorado de esta lengua. Espero que en el futuro tenga un blog tambien en espanol. Dame un poco de tiempo, por favor :).

                                                                                                                 

    piątek, 1 listopada 2013

    Rozdawajka/ Giveaway






    Niektórzy świętują kilkaset obserwujących, my będziemy celebrować 26 :).
    W podzięce za przyjęcia do społeczności miniaturzystów "kredens po babci".
    Szafka jak na skalę 1;12 ma solidne wymiary. Jest też jednym z pierwszych naszych dzieł (Arek złośliwie twierdzi, że to widać ;), ale ja mam do niej sentyment. Losowanie w moje imieniny, czyli 04.12.2013. 
    Z "gadżetami po babci " widocznymi na zdjęciu narazie nie mogę się rozstać, także stanowią tylko dekorację.

    Jak wziąć udział w rozdawajce?  Zostancie obserwatorami bloga i napiszcie komentarz do tego posta. Mile widziane udostępnienie informacji o rozdawajce u siebie.


    ***

    Some people celebrate a few hundred followers, we are going to enjoy 26 :).
    In return for adopting us into the community of miniaturists', a small gift- "grandmother's dresser".
    In scale 1/12th this cabinet has a very solid size. It is also one of our first  miniature works (Arek maliciously claims that  it is visible ;), but I have a kind of a sentiment when it comes to this cabinet. Little lottery is going to happen on my name day- 04.12.2013.
    The "grandmother's gadgets" visible on the picture are not the part of the giveaway, sorry:(.

    How to participate in Giveaway? Please be an observer of our blog and write a comment on this post. It would be nice if you could share information about this giveaway on your blog. 

    wtorek, 15 października 2013

    Lets wash some dishes!



    Z dedykacja dla Gosi Suchodolskiej, która mobilizuje mnie do aktywności blogowej.
    With dedication for Gosia Suchodolska, who encourages me to be more active on my blog.









    Prace nad kuchnią postępują w żółwim tempie. Dopadła nas rzeczywistość i miniaturki poszły na boczny tor. Mimo wszystko udało mi się wykonać mini-suszarkę do naczyń.






    Works on the kitchen are progressing at a snail's pace. We've been caught up with reality and unfortunatelly we had to postpone some major plans about miniatures. Still, I managed to do a mini-drainer.







    Jak i co?



    • Główny budulec to ramki do scrabbokingu odpowiednio docięte i pomalowane akrylową farbą w spray'u. 
    • Metalowe elementy powstały z drutu służącego do wykonywania klamer protytycznych :D. Jeśli chodzi o tych wszystkich którzy nie mają dostępu do takiego cuda, zwykłe spinacze wystarczą.




    What and how?



    • The main material was scrabbooking frame. I cut it and paint with acrylic spray.
    • Metal parts were made out of prostodontic wire. If you by any chance don't have such thing you can use a simple clip.





    Zastanawiam się czy jesteśmy jedynymi ludźmi, którzy prace zaczynają od tyłu (tzn. najpierw wykonują meble i dodatki)?

    I am wondering if we are the only one who start from the end (I mean, make pieces of furniture and accessories first).



    niedziela, 29 września 2013

    Całkiem duży Festiwal Wina/ Quite big Wine Festival



    Projekt/ Design
    Miniaturowe rękodzieło poszło w kąt na jakiś czas, ze względu na wyjazd do Serbii. Nie była to jednak taka sobie zwykła podróż, bo wyjechaliśmy by być wolontariuszami na festiwalu wina i stworzyć show o starożytnym Rzymie…

    Miniature craft was put aside for a time, because of  our journey to Serbia. It wasn’t the usual touristic trip, because we were volunteers at the festival of wine. Our main goal was to create a show about ancient Rome...

    Brzmi to dość egzotycznie, ale tak właśnie było.  Wśród zielonych pagórków Vojvodiny (część Serbii przy granicy z Węgrami), znajduje się wiele winnic. Ich właściciele raz do roku organizują festiwal w uroczej miejscowości Sremski Karlovci.




    This sounds a little bit exotic, but is true. On the green hills of Vojvodina (part of Serbia near the border with Hungary), there are many wineries. Their owners every year organize a festival in the charming town of Sremski Karlovci.

    Dlaczego akurat przedstawienie o Rzymie? Tereny te należały kiedyś do Imperium Romanum i uważa się, że to właśnie rzymianie sprowadzili do Serbii winną latorośl. Minęły wieki i oto dziesięciu wolontariuszy z różnych zakątków świata (Słowacja, Słowenia, Finlandia, Portugalia, Turcja, Niemcy, Meksyk i oczywiście Polska) plus czwórka miejscowych stanęło przed wyzwaniem stworzenia show, które urozmaici program festiwalu.  Ograniczał nas limit czasowy, mieliśmy właściwie tylko 5 dni na wymyślenie wszystkiego, uszycie części kostiumów i przećwiczenie ról. Poprzeczkę postawiliśmy sobie wysoko.  Miał być 4-osobowy legion Rzymski, grupa barbarzyńców, pochód Bachusa, bitwy, porwanie i happy end. I wiecie co? Udało się!:)






    Why a show about Rome? These land once belonged to the Roman Empire and it is believed that it was the Romans who brought the wine to Serbia. Many centuries later ten volunteers from all over the world (Slovakia, Slovenia, Finland, Portugal, Turkey, Germany, Mexico, and of course Poland) plus four locals faced the challenge of creating the show, that should enhance the festival. We had very limited time, only five days to come up with ideas, produce  the costumes and practice the roles. We set the bar high. We wanted to have legions of Rome, a group of barbarians, the procession of Bacchus,  battles, a kidnapping and a happy ending. 

    And you know what? It all worked! :)





    Część z nas (m.in. Arek) zmieniła się w profesjonalnych wojowników dzięki Alexa i Marco, serbskim koordynatorom, którzy prywatnie zajmują się LARP (long action  role playing).  Ja po dokonaniu rekonesansu w internecie, zaprojektowałam swój kostium, a następnie uszyłam go ręcznie (brrrr godziny obszywania ble). Po show przez godzinę organizowaliśmy warsztaty i gry. Częstowaliśmy przechodniów napojem wykonanym  w oparciu o rzymską recepturę i ciastem o smakowitej nazwie „Placenta” (łac. łożysko).





    Najważniejsze jest jednak to, że nasze przedstawienie przyniosło dużo radości widzom w różnym wieku. Rzymianie i barbarzyńcy zostali zaproszeni  do sesji ślubnej, Bachus musiał zostawić swój orszak by udzielić wywiadu do telewizji.

    Some of us (including Arek) changed into professional warriors thanks to workshops made by Alexa and Marco, Serbian coordinators, who have been practicing LARP (long action role playing) for many years.




    After a reconnaissance on the internet, I designed my own costume, and then I made it (brrrr hours of sewing ugh). After our show
    we also organized workshops and games. We were giving passers drink ​​based on the Roman recipe and a tasty cake called "Placenta".  However, the most important was that our show brought a lot of joy to viewers of all ages. Romans and Barbarians were invited to the wedding session, Bachus had to leave his parade to give interview for television.

     Choć tak naprawdę najbardziej liczą się chyba te wszystkie dziecięce uśmiechy i piski radości.

    Although what really matter were smiles  of children.









    ***

    Miniaturowe Ps. Przysięgam uroczyście, że następny wpis będzie tylko i wyłącznie o miniaturach :).
    Miniaturowe Ps2. W Serbii kupiłam kota firmy Schleich.  Arek twierdzi, że jest nie w skali i ma wymiary niedużego tygrysa. Wydaje mi się, że dramatyzuje ;).
    Miniaturowe Ps.3. W Szentendre na Węgrzech  w sklepie z ceramiką znalazłam miniaturowy dzbanuszek. Oczywiście musiałam go kupić. Stanie sobie w kuchni.



    Miniature Ps. I solemnly swear that the next post is going to be only about miniatures :).

    Miniature Ps2. In Serbia I bought a  Schleich's cat. Arek says it is not tin the scale and has the dimensions of a small tiger. I think he is dramatizing;).


    Miniature Ps.3. In Szentendre (Hungary) in the ceramic store I found a mini-jug. Of course I had to buy it. It is going to stand in the kitchen.



    wtorek, 20 sierpnia 2013

    Liczą się małe rzeczy- Toruń/ Little things matter- Toruń








    Długo się zastanawiałam czy wprowadzać tu wpisy nie dotyczące miniatur. Tytuł bloga ("liczą się małe rzeczy") daje mi jednak pole do przekrętów. Wszak określenie "małe rzeczy" można interpretować na różne sposoby, nieprawdaż ? ;)

    I have been wondering for a long time if I should write here about things not connected with miniatures. However the title of this blog  ("little things matter") empowers me to do some scams. You can understand "little things" in different manners, am I right ?;)


    ***



    Jeszcze w kwietniu w ramach promocji Polskiego Busa kupiłyśmy z przyjaciółką bilety na trasie Kraków-Toruń-Kraków za 20 złotych. I tak oto spędziłyśmy weekend w mieście krzyżaków, pierników i Kopernika (w dowolnej kolejności). Nie będę streszczać wszystkich atrakcji miasta, ale na marginesie  uwagi o rzeczach ktore mnie zachwycily i zaciekawiły: 

    With my friend we bought discounted bust tickets (Kraków-Toruń-Kraków). Because of that we had a chance to spend weekend in the city of crusaders, gingerbread and Copernicus. I don't want to write a small guidebook but would like to  share some interesting (at least for me) pieces of information:




    Muzeum Piernika- w tym muzeum ciężko się nudzić. Zamiast oglądać zakurzone eksponaty, po złożeniu przysięgi czeladnickiej, samemu piecze sie pierniczki oparte na XVII w. recepturze. Na zdjęciu powyżej moje dzieło.
    Gingerbread Muzeum- in this museum it is hard to get bored. Instead of watching the dusty exhibits, after taking the peon's oath, you bake gingerbread all by yourself. And you are using orginal recipe from 17th century.





        Zródło: e-podróże
       Fontanna Cosmopolis- nawiązuje do słynnego dzieła Mikołaja Kopernika "O obrotach sfer niebieskich".  113 dysz wodnych wraz z efektami świetlnymi i muzyka filmowa tworzy niesamowite widowisko w letnie wieczory. Takich fontann na swiecie a nawet w Polsce jest wiecej. Mnie zachwycilo, ze ludzie w trakcie spektaklu zaczeli wokol niej tanczyc, a jednemu dziecku niestraszna była nawet woda ;).

      Fountain Cosmopolis-refers to the famous work of Nicolaus Copernicus "On the Revolutions of the Celestial Spheres". 113 water jets, along with light effects and soundtrack creates an amazing spectacle during the summer evenings. There are more  fountainslike that in the world and even in Poland. But what amazed me were people, who during the show began to dance around it. One kid wasn't even scared of  the water;).




        Zródło: cyfronet.krakow
      Jak wyglądał Kopernik? 

      Historia udzielania odpowiedzi na to pytanie przypomina scenariusz niezłego filmu sensacyjnego. Pierwsze próby ustalenia miejsca pochówku to rok 1802. W trakcie II Wojny Światowej astronoma szukali równiez najprawdopodobniej Niemcy. 

      Dlaczego jednak poszukiwania były tak trudne, choć wiadomo było, iż Kopernik spoczywa w katedrze we Fromborku? Badacze nie dysponowali dokumentami lokalizującymi dokładne umiejscowienie grobu. Zresztą kościół był wielokrotnie przebudowywany i niektore elementy po prostu przenoszono w inne miejsca. Spraw nie ułatwiał też fakt, że pod posadzkami katedry znajduje się ponad 100 ciał, najczęściej bezimiennych. 

      Dopiero odnalezienie w tekstach źródłowych informacji wskazującej na to, iż kanoników (a więć również Kopernika) chowano w pobliżu, ołtarza, którym opiekowali się za życia zawęziło poszukiwania. W latach 2004-2006 przeprowadzono bardzo intensywne prace (posiłkowano się nawet georadarem), zwieńczone odnalezieniem czaszki nalężącej najprawdopodobniej do Kopernika. 

      Czy to jednak na pewno on? Do pomocy ruszyła...policja. A dokładnie Centralne Laboratorium Kryminalistyki, które  wykonało  rekonstrukcje twarzy. Wszystko wskazywało na to, że w końcu odnaleziono astronoma. Aby mieć pewność konieczne było przeprowadzenie badań DNA. Próbkę materiału pobrano z zębów. Z czym ją jednak porównać? Próbowano zlokalizować grób wuja Mikołaja, bezskutecznie. Analizowano linie genealogioczną (Kopernik miał dwie siostry), trop urywał się jednak w XVIII wieku. Gdy już wydawało się, że nigdy nie będziemy mieć pewności ratunkiem okazał się ...Potop Szwedzki. W trakcie najazdu z Polski zrabowano wiele bezcennych dzieł, m.in. kalendarz astronoma. Złoto zawsze wywołuje emocje. Nudne, naukowe książki po łacienie na szczęście nie, dlatego kalendarz dotrwał do naszycyh czasów praktycznie nietknięty. Wśród jego kart znaleziono kilka włosów, które posłużyły do analizy. Dziś już wiemy, że odnaleziona czaszka należała naprawdę do Mikołaja Kopernika. Jeśli ktoś chce poznać całą historię, a nie tylko telegraficzny skrót, zapraszam tu. 









      How did Copernicus look like? 

      The story of searching for the answer  is like a scenario for a good action movie. The first attempts to establish the place of burial were made in the year 1802. During World War II Germans were probably also looking for  astronomer. 

      What made the exploration so difficult? Although it was known that Copernicus was buried in the cathedral in Frombork, the researchers did not have the documents locating the exact place of burial. You have to remember, that  the cathedral was rebuilt several times and some elements were simply transferred from one place to another. Besides, it is believed that under the floors of the cathedral there are located more than 100, mostly nameless, bodies. Information pointing to the fact that the canons (and thus also Copernicus) were buried nearby an altar, which they were looking after during their life narrowed the search. In the years 2004-2006 very intensive work (researchers were even using GPR) were held. And finally the skulls belonging probably to Copernicus was found. 

      But was it really Copernicus? The great help was ... police.  The Central Laboratory of Forensic Science made a facial reconstruction based on a skull. It seemed that it was in fact astronomer.  However, to be sure, it was necessary to conduct a DNA test. A sample was taken from the teeth. But how to find material to compare? Researchers  tried to find the grave of  Nicholas' uncle, but to no avail. Analysis of genealogical line was also a dead end  (Copernicus had two sisters). Unfortunately the trail broke off in the eighteenth century. When it seemed that we will never be sure, rescue came from the least expected side ... Swedish Deluge. During the Swedish invasion of Poland in 17th century many priceless works, among others  astronomer's calendar, were robbed. Fortunately while gold always evokes emotion, boring, academic books are not so interesting. Because of that the calendar has survived almost intact until now. Among the papers  several hairs was found. It was used for analysis. Today, after many ages and twists we know how did Copernicus looked like and were he was actually burried.







      Ps. Pisać czasami o rzeczach niezwiązanych z miniaturami, czy sobie darować?
      Ps. Should I write about things not connected with miniatures or better not?